O dzierganiu i sztuce – Taisa Katrynets-Olko

Taisa Katrynets-Olko

Taisa Katrynets-Olko – współczesna artystka, która w swojej twórczości łączy stare i nowe, miłość do obrazów i mody.
Z jednej strony wielbicielka sztuki, autorka syntetycznych kompozycji graniczących z abstrakcją – subtelną kreską podkreśla prostotę cech i emocje postaci na swoich obrazach. Z drugiej strony – projektantka ręcznych kreacji z jedwabiu, kaszmiru czy angory. Praca z włóczką to długie godziny pracy, dar i umiejętność, którą opanowała Taisa, a którą pamiętamy z domów naszych babć.


Masz wyjątkowe imię Taiso. Skąd pochodzisz i jak znalazłaś się w Polsce?

Odpowiedź jest prosta i banalna zarazem. Praca, miłość i rodzina. Czy są ważniejsze powody? Pochodzę z Ukrainy, a do Polski przyjechałam około 16 lat temu i tutaj stworzyłam swój dom. Nie wyobrażam sobie powrotu w rodzinne strony, choć to stamtąd przywiozłam ze sobą miłość do designu i robótek ręcznych.

Mówiąc robótki ręczne masz na myśli projektowanie i robienie na drutach?

Tak, dokładnie. O robieniu na drutach mogę opowiadać bez końca. To moja pasja, hobby, sposób na życie. Kiedy mam nowe zlecenie, natychmiast zapominam o problemach. Radość samego tworzenia oddala każdy stres. Czy to jest malarstwo czy dzierganie. W drugim przypadku szybki ruch palców, rytmiczne przesuwanie nici, automatyczne liczenie oczek – to jak mantra czy medytacja, skuteczny sposób na wyciszenie emocji. Ja nazywam to terapią kreatywności.

Dzierganie to rodzaj kreacji i czystej medytacji. Jest jak joga, taniec, rozmowa… modlitwa.

Mogłoby się wydawać, że to nie jest popularne zajęcie dla nowoczesnej kobiety.

Chwalmy dzianinę – każda kobieta zna jej zalety. Dzianinowe sukienki, swetry, pulowery, swetry rozpinane, czapki – te rzeczy od dawna zajmują swoje miejsce w szafach fashionistek w każdym wieku. A jeśli kobieta wie, jak zaprojektować albo robić na drutach, ma wspaniałą okazję do tworzenia rzeczy całkowicie ekskluzywnych, niepowtarzalnych, których analogii nie można znaleźć w innej szafie. Dziś bardzo doceniamy indywidualizm, a to jest doskonały sposób na wyróżnienie się nowoczesnej kobiety właśnie.

Czym jest dla ciebie sam warsztat, jakie emocje Ci towarzyszą podczas tych żmudnych godzin tworzenia?

Pamiętam swoje początki, ale dziś jestem bardzo świadoma swoich prac. Proces tworzenia jest dla mnie nieustająco ekscytujący. Sama projektuje, dobieram kolory, wymyślam sploty. Pomysły czerpię z natury. Kwiaty, liście drzew, kształty owoców są bardzo inspirujące. Samo wykonanie to żmudne godziny, wymagające skupienia, a ja to kocham. Dopiero kiedy zszywam kawałki moich prac widzę efekt. Dlatego ten niby bezosobowy, mechaniczny czas, zawsze podkręcony jest odrobiną adrenaliny. Włóczka to materiał plastyczny, nie do końca przewidywalny. Ten moment niepewności jest dla mnie bardzo mobilizujący – pozytywny stres. Pozwala iść do przodu, wyznaczać i osiągać kolejne cele. Uwielbiam to w tej pracy. To mnie napędza, tworzy dobry nastrój i tym żyję.

Dzianina od czasu do czasu powraca na światowe wybiegi mody, skąd później dyktuje trendy całemu światu. Ręcznie niepowtarzalne projekty potrafią docenić zwykli ludzie i wielcy projektanci.

Rzeczywiście, takie czasy i to jest ekscytujące. Często mieszamy stare z nowym, prostotę i jej przeciwieństwo. Powrót do natury i rękodzieła staje się trendy. Zauważam bardzo często, że coraz więcej młodych kobiet fascynuję się tzw. robótkami ręcznymi. Wbrew pozorom nie jest to zajęcie skazane na samotność. Może stać się także, jak w moim przypadku, sposobem zarabiania na życie. Branża hand made nabrała rozpędu i nie ma domu mody na świecie, który nie stworzyłby w tym roku kolekcji lub projektu ręcznie robionego – od Couture po sklepy sieciowe. Mamy mnóstwo inspiracji do projektowania i tworzenia wszystkiego, co możemy sobie tylko zapragnąć.

Okazuje się, że Twoje modowe projekty miały okazje również odnaleźć w świetle reflektorów?

Pewnego dnia, zupełnie dla mnie niespodziewanie, dostałam zlecenie stworzenia swetrów do spektaklu Piloci w Teatrze Roma. Były one wierne historycznym pierwowzorom, wspominam ten czas jako ciekawą przygodę. Innym razem otrzymałam propozycję zaprezentowania moich projektów podczas zawodów Pole Dance. W swetry własnego projektu ubrałam dziewczyny startujące w konkursie tańca na rurze. Świetnie się sprawdziły, zostały dostrzeżone, posypały się zlecenia.

Oficjalny Instagram

Będąc młodą kobietą jeszcze, po jednym z koncertów Ricky Martina postanowiłam odtworzyć jeden z jego strojów – sweter z dziurami. Skończyło się na 19 projektach. To była szalona przygoda 🙂

Okazuje się, że moda to nie wszystko, bo jeszcze tworzysz obrazy? Skąd takie połączenie?

– Gdzieś w odległym dzieciństwie tkwią korzenie naszych twórczych ambicji i tam musimy szukać odpowiedzi na wszystkie pytania dotyczące każdego z nas. Faktycznie prócz dziergania, pochłania mnie bardzo malowanie. Jeśli mówię o teraźniejszości i stawiam pytanie: „dlaczego malowanie?”, to oczywiście wszystko nie jest takie proste.
Zanim obraz stanie się arcydziełem, połączy się ze znanymi dziełami sztuki, zostanie wydrukowany w podręcznikach i katalogach, będzie wystawiany na aukcjach i będzie inspiracją dla innych (na co bardzo liczę :-)). Najważniejsza jednak pozostaje komunikacja między autorem a widzem. Jest to sposób na poznanie nieznanego. Każdy, kto zwraca się ku sztuce, wybiera to, co jest mu bliższe. Dlatego, jeśli ktoś chce zarabiać, a malowanie staje celem, musi znać oczekiwania rynku, czyli które obrazy sprzedają się dziś lepiej, które tematy ukrywają dziury w ścianie tym razem, a które tworzą romantyczną atmosferę w sypialni.
A jeśli malowanie jest przyjemnością i również sposobem na relaks, to wynik nie jest ważny. Poddaje się procesowi, ciesząc się końcowym efektem! Moje dzisiejsze obrazy to zaledwie kilka kresek, ale jest to sposób na wyrażenie siebie za pomocą sztuki . W tym przypadku mogę obejść się bez głębokiej znajomości zarówno historii sztuki, jak i techniki wykonania.

Wybrałam własną ścieżkę spośród wielu proponowanych lub spośród wielu nienazwanych,. Nie ma dla mnie znaczenia, czy ktoś inny przeprowadzał wcześniej takie eksperymenty.

Lepiej Milczeć by Taisa Katrynets-Olko

Gdzie możemy zobaczyć twoje prace?

Wydaje mi się, że odbiór sztuki współczesnej zaczął nabierać swego rodzaju nowego znaczenia. To co kiedyś uważałam za dziwne, teraz stało się bardzo modne. I to jest fajne! A pomógł w tym internet dlatego tam można znaleźć moje prace.
Wystawa online na View on Art – wybrane prace.
Dużo więcej na oficjalnym Instagramie.
W zaprzyjaźnionej kawiarni – galerii Kawałyksztuki.
A poza tym jestem otwarta na ciekawe propozycje
.

Wracając do mody i dzianiny, z którą pracujesz przy swoich projektach. Jakie masz plany na przyszłość?

Często realizuję pomysły mojej córki i dlatego bardzo chciałabym, żeby do szkół powróciły robótki ręczne. Chętnie poprowadziłabym takie zajęcia. Praca manualna, bardzo pomogłaby dzieciom wyciszyć się, nauczyłaby koncentracji, odciągnęła od komputera i natłoku obciążających umysł informacji.
Moim marzeniem jest założenie fundacji dla osób dorosłych zajmujących się rękodziełem. Wiele lat pracowałam jako zastępca w organizacji, która pomagała dzieciom polskiego pochodzenia studiować w Polsce. Stworzenie takiego miejsca integrującego osoby o tych samych manualnych pasjach, nie tylko byłoby twórcze, ale mogłoby spełniać funkcję psychologiczno-terapeutyczną.

Taka grupa wsparcia z konkretnym przesłaniem tj. przywrócenie rzemiosłu właściwej rangi. Zintegrowanie kobiet w różnym wieku, odmiennego pochodzenia i wykształcenia, może budować wspaniałe, kreatywne przyjaźnie, otwierać nowe więzi społeczne, tworzyć wspaniały wolny od stresu wspólny świat. Konkretne zajęcia to najlepszy, naturalny antydepresant, wełniany hande made to fajna, kreatywna zabawa. Taki łatwo dostępny balsam na życie, który nazywa się slow life. Zawsze angażowałam się w sprawy społeczne. Fundacji jeszcze nie ma, ale wszystko przede mną. Mam tego typu doświadczenie. Zaproszę do niej również mężczyzn. Rosjanie nie wstydzą się robić na drutach. Może polscy strongmeni też to polubią. W jedności przecież siła a być blisko kobiet to wyróżnienie.

Bycie kreatywnym daje mnóstwo możliwości. Fundacja swoimi pracami będzie mogła też wspierać potrzebujących. Dawać innym to przywilej ludzi szczęśliwych. Ja jestem szczęśliwa, a druty to mój uniwersalny lek „na całe zło”.

Taisa Katrynets Olko